EEG Freda Maceya było płaskie. Zakrzep w mózgu spowodował rozległy wylew i przez trzy tygodnie sztucznie utrzymywano go przy życiu. Lekarze przekazali bliskim smutną informację, że od strony medycznej nie da się już nic zrobić. Przypomnieli, że utrzymywanie go przy życiu kosztuje tysiąc dolarów dziennie i ktoś musi podpisać dokumenty, które by pozwoliły szpitalowi doprowadzić wszystko do końca, czyli… odłączyć aparaturę.
Już sama decyzja o odłączeniu aparatury jest dla pogrążonego w smutku członka rodziny traumatycznym przeżyciem, a co dopiero gdy chory ma siedemnaście lat! Fred Macey, uczeń szkoły średniej, zasłabł po krótkiej przebieżce. Kiedy próby przywrócenia chłopaka do przytomności nie powiodły się, przewieziono go w śpiączce do szpitala. Lekarze, którym nie udało się go wybudzić, powiedzieli rodzicom, aby zaczęli się przygotowywać do pogrzebu. Wydawało się, że nie ma żadnej nadziei.
Rodzice Freda wierzyli jednak w moc modlitwy. „Nasza rodzina wierzy w Boga, który dokonuje niemożliwego” – mówi ojciec Freda. Także wszyscy ze szkoły chłopaka i liczni ludzie w kraju modlili się o cud do Boga, „który dokonuje niemożliwego”.
W dniu, w którym postanowiono odłączyć aparaturę, personel medyczny zaczął usuwać po kolei rurki utrzymujące Freda przy życiu. Kiedy miano już odłączyć ostatnią, ojciec chłopaka nagle odepchnął lekarzy i chwyciwszy praktycznie martwego syna za ramiona, krzyknął: „Fred! Chcesz, żeby Bóg przegrał? Nie odchodź!”.
W tej samej chwili Fred zaczął samodzielnie oddychać. Choć ostatecznie po tym dramatycznym wydarzeniu wciąż miał częściowo sparaliżowane ręce i nie do końca wróciła mu zdolność mowy, to jednak chłopak, który zapuścił się na samą krawędź śmierci, był niewątpliwie chodzącym i mówiącym cudem z prawdziwego zdarzenia. Bliscy Freda uwierzyli w cuda!
I nie są w swym poglądzie odosobnieni. Według sondażu przeprowadzonego kilka lat temu ponad 80 proc. Amerykanów wierzy, że Bóg dokonuje cudów, a niemal połowa jest przekonana, że doświadczyła na własnej skórze lub była świadkiem jednego z nich.
Czy cuda zdarzają się i dziś? Oczywiście, że tak! Ale…
Nawet ci, którzy wierzą w cuda na podstawie własnego doświadczenia, zdają sobie sprawę, że Bóg nie zawsze interweniuje. Powodem, dla którego cudowne uzdrowienia, nagłe uwolnienia od nałogu narkotykowego i inne nadprzyrodzone zjawiska tak zapadają nam w umysły, jest po prostu ich niezwyczajność. Tak jak wielu innych, ja również doświadczyłem cudownych odpowiedzi na moje modlitwy. Ale tak jak większość, doświadczyłem też czegoś odwrotnego.
Przez pięć lat błagałem Boga o uzdrowienie teściowej z raka. Wiedziałem, że Bóg nie odpowiada na każdą modlitwę o uleczenie, ale prosiłem Go, aby uczynił dla niej wyjątek. Byłem w wielkim szoku, gdy jednak zmarła. Pomimo całej mojej elokwencji i żarliwości niebo odpowiedziało negatywnie.
Co tu dużo mówić — na każdą historię o cudownej odpowiedzi na modlitwę przypada pewnie kilkanaście, a może i sto takich, w których cud się nie wydarzył. Cóż zatem? Czy istnieje szczególny sposób modlenia się, ściągający Bożą uwagę i błogosławieństwo? Czy to kwestia siły wiary? A może tego, jak długo się modlimy? Krótko mówiąc, czego się mamy spodziewać, gdy modlimy się o cud?
Wirus grzechu
Jezus był cudotwórcą. Leczył ślepotę, trąd, paraliż, opętanie, a także największą chorobę — śmierć. Ale choć „była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać”1, to chorobą, którą najbardziej pragnął leczyć, była ta najbardziej wyniszczająca ze wszystkich — grzech. Wszystkie inne choroby były i są jedynie symptomami tej właśnie przypadłości.
Efektem grzechu — buntu przeciw dekalogowi, Bożemu charakterowi, miłości i rządom — jest śmierć wszystkich, którzy się nim zarazili. A „wszyscy zgrzeszyli”2.
Jezus przyszedł na nasz świat jako antidotum na śmiertelny wirus grzechu, który zatruł DNA całego rodzaju ludzkiego. Uzdrowienia bezwładnych kończyn, niewidzących oczu i trędowatego ciała symbolizowały prawdziwe uzdrowienie, które przyszedł ofiarować. Symbolizowały zdrowie umysłu, ciała i ducha, które bardzo pragnął zapewnić każdemu z ludzi. Chrystus udzielał błogosławieństw doraźnych po to, by przydać wiary w trwałe rozwiązanie przezeń tego, na co skazane zostało ludzkie plemię.
Otóż to. Jezusowe cuda w postaci uzdrowień miały charakter doraźny. Chrystus wiedział, że każdy, którego się dotknął, wciąż podlegał wyrokowi śmierci ogłoszonemu z powodu grzechu3. Doczesne życie, które wiedziemy na planecie Ziemia, składa się z cyklu narodzin, dojrzewania i śmierci. Lecz choćby śmierć została odroczona przez współczesną medycynę lub cudowną Bożą interwencję, wirus grzechu domaga się życia każdego z nas. Dlatego właśnie żadna z osób, które dwa tysiące lat temu uleczył Jezus, nie chodzi dziś po świecie.
Cud łaski
Jest jednak dobra nowina. Mimo że nie każdy doświadcza doraźnego cudu jak ten wyżej opisany, to jednak wszyscy — mężczyźni i kobiety, młodsi i starsi — mogą doświadczyć większego cudu Bożej łaski, która leczy grzech i zapewnia życie wieczne.
„Cóż (…) jest łatwiej powiedzieć — spytał Jezus — Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań i chodź!”4. Jeśli nieostrożnie, w pośpiechu szukamy wytchnienia od bólu, możemy stwierdzić: każdy może sobie gadać o grzechu i innych duchowych sprawach, ale przywrócenie komuś władzy w nogach wymaga prawdziwej mocy!
Chrystus jednak był Stwórcą wszechrzeczy5. Dawca życia mógł z łatwością powiedzieć: „Wstań i chodź”. Ten, który słowem powołał światy, mógł bez wątpienia słowem wlać pulsującą energię i życie w sparaliżowane członki. Innymi słowy, moc uzdrawiająca fizycznie była wtórna i pośledniejsza względem tej, której wymagało powiedzenie: „Twoje grzechy są odpuszczone”6. Dlaczego? Dlatego że dokonanie cudu uzdrowienia wymagało od Jezusa jednego słowa, a dokonanie cudu łaski przebaczenia grzechów ludzkości wymagało od niego całego życia. Antidotum i ostatecznym lekarstwem na każdą ranę i chorobę ludzkości była i jest drogocenna krew Jezusa Chrystusa, która aby ludzie mogli dostąpić zbawienia, musiała zostać przelana.
A więc przebudzenie dzieci ze śpiączki to nic takiego! Cofnięcie się raka, a nawet całkowite uzdrowienie to wprawdzie powód do radości, ale przy tym błogosławieństwo jedynie doraźne. Śmierć Syna Bożego, zapewniająca przebaczenie grzechu, ostateczne zwycięstwo nad śmiercią i dar życia wiecznego dla każdego, kto wierzy — to dopiero coś bezcennego! Najpotężniejszym, najbardziej niesamowitym cudem ze wszystkich jest to, że bezgrzesznego Chrystusa Ojciec Niebieski „dla nas grzechem uczynił (…) abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą”7.
Czego się spodziewać po modlitwie
Czy oznacza to, że nie powinniśmy prosić Boga o uzdrowienie z artretyzmu albo raka? Bynajmniej. Bogu nie jest obojętny ból, którego doświadczamy w doczesnym życiu. Jest współczującym Bogiem, który codziennie dokonuje na naszych oczach cudów, dając nam zdrowie i życie. Mówi nam, byśmy modlili się o uzdrowienie, gdy jesteśmy chorzy8, i śmiało przychodzili przed Jego tron łaski dla uzyskania pomocy i miłosierdzia w stosownej chwili9.
W przeciwieństwie do Freda Maceya moja teściowa nie została doraźnie uzdrowiona. Ponieważ przyjęła wiarą trwałe lekarstwo Jezusa na jej chorobę grzechu, została na wieki uleczona z tego, co mogło na zawsze odłączyć ją od Dawcy Życia. Dzisiaj śpi w prochu ziemi, ale dzięki cudowi łaski znajdzie się pośród niezliczonych milionów tych, którzy zerwą więzy śmierci i zostaną wzbudzeni do życia wiecznego!
„Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby — zabrzmi bowiem trąba — umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni”10. „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły. I rzekł Zasiadający na tronie: Oto czynię wszystko nowe”11.
Cóż za uzdrowienie! Cóż za cud! Cóż za nadzieja! Cóż za Zbawiciel!
Randy Maxwell
1 Łk 5,17. Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie cytaty biblijne pochodzą z Biblii Tysiąclecia. 2 Rz 3,23. 3 Zob. Rz 6,23. 4 Mt 9,5. 5 Zob. J 1,3-4; Ps 33,10; Kol 1,16. 6 Mt 9,2 Biblia poznańska. 7 2 Kor 5,21. 8 Zob. Jk 5,14-16. 9 Zob. Hbr 4,16. 10 l Kor 15,51-52. 11 Ap 21-4-5.
[Przedruk z „Signs of the Times” 1/2012. Tłum. Paweł Jarosław Kamiński dla www.adwentysci.waw.pl].
źródło: Miesięcznik „Znaki Czasu”, 04/2015
One Response to Modlitwa o cud