13 lat temu moje życie było bagnem. Brałam narkotyki, paliłam papierosy, piłam alkohol, wagarowałam, byłam otyła, ordynarna i wrogo nastawiona do rodziny. Zostałam wyrzucona z college’u i roztrwoniłam rok czasu na oglądanie telewizji i huczne imprezy.
Uwierzyłam w moc własnego ja. Chciałam czegoś. Otrzymałam to. Postanowiłam więc wrócić do szkoły, intensywnie zakuwałam i zdałam z resztą mojej klasy, pomimo marnych ocen! Kogo to obchodziło? Nikt w mojej rodzinie nie skończył college’u.
Gdy poznałam i poślubiłam Ricka, zaczęłam uporządkowywać swoje życie. Po śmierci dziadka w wieku 63 lat z powodu raka jelita grubego zostałam wegetarianką. To jego codzienna dieta złożona z jajek i bekonu prawdopodobnie go zabiła. Dziadek był dla mnie jak ojciec, a jego śmierć był dla mnie wstrząsem.
Wkrótce potem moja babcia doznała udaru mózgu. Byłam tym zaskoczona. Dlaczego to wszystko mi się przytrafiło? Gdy babcia jeszcze żyła, zabierałam ją na zabiegi fizykoterapeutyczne, których istota i miejsce w procesie leczenia wywarły na mnie duże wrażenie. Zdecydowałam się złożyć podanie o przyjęcie na kurs fizykoterapii w Michiana College i… nie zostałam przyjęta! Nie mogłam ścierpieć faktu, że nie dostałam tego, czego chciałam, więc przeniosłam się do naszego letniego domku w stanie Tennessee, aby zapisać się na kurs fizykoterapii w Roane State w mieście LaFollette.
Właśnie tam spotkałam Kari, która ukończyła taki kurs w Andrews University, adwentystycznej szkole oddalonej o kilka kilometrów od naszego domu w South Bend. W czasie, gdy biegałam 15-20 km dziennie w ramach przygotowań do maratonu, Kari biegła lub jechała rowerem obok mnie i czytała mi historie biblijne coś, o czym nigdy wcześniej nie słyszałam. W miarę jak rozwijała się nasza przyjaźń, zaczęła zachęcać mnie do ubiegania się o przyjęcie mnie na kurs fizykoterapii w Andrews Univeristy. Moje oceny były kiepskie! Jak się później okazało, ufna pewność Kari udzieliła mi się i złożyłam jednak podanie. Przyjęto mnie!
Pewnego dnia, gdy oglądałam czaszkę podczas zajęć z anatomii, przyszło olśnienie: Bóg istnieje naprawdę! Ewolucja nie mogła wyjaśnić tych niewielkich otworków w brodzie, które miały idealnie odpowiedni rozmiar dla przechodzącego przez nie nerwu trójdzielnego, który zawiaduje czynnością żucia. Bóg musi istnieć! To właśnie ten osobowy Bóg kierował moim życiem, nawet wtedy, gdy jeszcze nic o Nim nie wiedziałam. Niesamowite!
Gretchen Turner
Źródło: Kay Kuzma, Zdrowi na co dzień, CHIW „Znaki Czasu”.