-Czy pani nazywa się Wiggers? Pani dziecko jest w ciężkim stanie. Jego funkcje życiowe są zaburzone. Umieściliśmy je pod respiratorem, podaliśmy środek zwiotczający i ogoliliśmy główkę do wkłucia dożylnego. Jest całe niebieskie i wygląda bardzo źle – te słowa usłyszałam na oddziale intensywnej opieki noworodków pięć godzin po narodzinach Marcusa.
Następne godziny były katorgą, gdy to wraz z Marcelom obserwowaliśmy naszego drogiego synka walczącego o życie. Lekarz poinformował nas, że pH krwi Marcusa było zbyt wysokie przez zbyt długi czas. Dwukrotnie zasugerował, żebyśmy rozważyli odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie, gdyż nie byli pewni, jak daleko już postąpiło uszkodzenie mózgu, nerek i wątroby.
Jak mogłam pozwolić im odłączyć moje dziecko? Lekarz zaproponował, żeby Marcus ostatnie godziny spędził w moich ramionach. Błagałam, żeby próbowali walczyć o jego zdrowie jeszcze przynajmniej przez pół godziny. Moi rodzice, nasz pastor, kilka osób z personelu szpitala i przyjaciele zebrali się razem, aby błagać Boga o uzdrowienie. Znałam ściśle przestrzegane reguły odwiedzin na oddziale (dwóch odwiedzających na pacjenta) i zdawałam sobie sprawę, że pozwalają nam się z nim pożegnać. Nawet pielęgniarki miały łzy w oczach. Wkrótce zostaliśmy wyproszeni z sali, aby chirurg mógł podjąć próbę założenia wkłucia centralnego. Udało mu się i stan Marcusa zaczął się poprawiać.
Tej nocy stało się coś zupełnie nieprawdopodobnego. Marcel zaczął śpiewać Marcusowi duńską kołysankę, którą nucił mu w czasie ciąży. Po usłyszeniu głosu taty, Marcus otworzył oczka i kopnął nóżką. To była dla nas wielka zachęta.
Następne dni było dla nas niczym emocjonalna jazda kolejką w wesołym miasteczku. Z powodu ogólnoustrojowego zakażenia, Marcus potrzebował maksymalnej dawki leków podtrzymujących jego ciśnienie tętnicze na poziomie odpowiednim dla utrzymania obiegu krwi mózgu. Wystąpiły też drgawki, podwyższony poziom enzymów wątrobowych i krwawienie do mózgu. Namaściliśmy go oliwą i poprosiliśmy Pana, aby, jeśli to będzie wolą Bożą, jego mały mózg został całkowicie wyleczony. Synek robił ciągłe postępy. Tydzień po narodzinach został odłączony od respiratora. Dawki leków zostały zmniejszone. Powoli odzyskiwał przytomność. Obrzęki zmniejszyły się. Rozwijał dobry odruch ssania i był w stanie karmić się piersią. 16 dni po jego narodzinach mogliśmy zabrać go od domu.
Zanim opuściliśmy szpital, pielęgniarka powiedziała mi:
Wiesz Heidi, tak bardzo chore dzieci nie opuszczają szpitala w dobrym stanie. Byliśmy świadkami interwencji z góry.
Zgodziliśmy się z nią.
Heidi Wiggers
Źródło: Kay Kuzma, Zdrowi na co dzień, CHIW „Znaki Czasu”.