Post Izajasza

Jeszcze zanim poznałam zdrowotne zasady Biblii, byłam wyznawczynią soków – w sokowirówce robiłam szybki koktajl z marchwi, jabłek i selera. Świeże ananasy i liście żywokostu tworzyły zmiksowany zielony napój. Gdy czułam zbliżające się przeziębienie lub zwykłe złe samopoczucie, zawsze mogłam polegać na opartej na soku krótkotrwałej diecie, która stawiała mnie na nogi.

Kilka lat temu walczyłam ze szczególnie uciążliwym szczepem wirusa, który nie chciał złagodzić swego szturmu po przepisowych dwudziestu czterech godzinach. Spróbowałam go wypłukać moim sztandarowym koktajlem, jednak bez skutku. Spróbowałam zielonego napoju, znów na próżno. W końcu stworzyłam paskudnie smakującą mieszankę na bazie soku z rzodkiewek. Nie pozbyłam się intruza, ale za to prawie padłam trupem, próbując ją przełknąć!

Zrezygnowana, obolała, przepełniona płynem i niemalże konająca, odwoła łam się do Biblii w poszukiwaniu porad dotyczących metod postu. Wtedy natrafiłam na fragment mówiący o poście Izajasza, którego naczelną zasadą było czynienie dobra innym ludziom. Fragment ten kończył się obietnicą: „Twoje uzdrowienie rychło nastąpi (…) Gdy potem będziesz wołał, Pan cię wysłucha, a gdy będziesz krzyczał o pomoc, odpowie: Oto jestem! ” (Iz. 58,8-9).

Chociaż czułam się żałośnie, nie mogłam się powstrzymać od wypróbowania tej niekonwencjonalnej metody postu. Ponieważ nie znałam nikogo głodującego w mojej dzielnicy, usiadłam i wypisałam 20-dolarowy czek na rzecz organizacji charytatywnej. Gdy wyobraziłam sobie, że moje pieniądze sprawią, iż wiele południowoamerykańskich dzieci otrzyma dodatkową łyżkę zupy, odczułam zaskakujące ciepło w sercu. Dreszcze wywołane grypą zaczęły ustępować. Głowiłam się nad przy odzianiem nagich do momentu, gdy przypomniałam sobie o przyjaciółce -samotnej matce z zepsutą pralką. Wystarczył jeden telefon i wielka góra prania była w drodze do mojego mieszkania i do mojej pralki. Jej wdzięczność za moją troskę była tak szczera, że mogłam odczuć powracające zdrowie.

Począwszy od tamtego dnia, post nabrał dla mnie nowego znaczenia. Wciąż lubię moje diety oparte na koktajlach i zielonych napojach, ale jednocześnie staram się w czasie trwania choroby wyciągnąć życzliwą dłoń do kogoś bardziej poszkodowanego. W ten sposób mogę w tym samym czasie pomóc sobie i komuś innemu.

Carol Kimura

Źródło: Kay Kuzma, Zdrowi na co dzień, CHIW „Znaki Czasu”.

O SiegnijPoZdrowie

Stowarzyszenie Promocji Zdrowego Stylu Życia - filia w Poznaniu
Ten wpis został opublikowany w kategorii Słowa, które leczą i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *